O wkładach kominkowych prawie wszystko

Wkład to najważniejszy element kominka, to urządzanie w którym pali się żywy ogień, który daje nam ciepło i jednocześnie pozwala czuć się bezpiecznie. Dokonując zakupu musimy sobie uświadomić, że przez następne kilkanaście lat będziemy na niego patrzyli i przy nim odpoczywali. Jeśli zdecydujemy się na zakup urządzenia, które wizualnie nam nie odpowiada, przez kolejne lata będzie nam o tym przypominało za każdym razem, kiedy skierujemy na nie wzrok. Warto jest się więc mocno zastanowić.

Jeżeli mamy być zadowoleni z kominka, to nie kupujmy "jakiegoś" pierwszego lepszego.
"14 kilowatów proszę" – słychać w kominkowych salonach i budowlanych marketach.
Kominek jest jednym z centralnych miejsc domu, więc nie spieszmy się i nie dokonujmy pochopnych wyborów. Wkładów starczy dla każdego. Dopiero wkład dobrany do naszych oczekiwań estetycznych i wymagań grzewczych da nam zadowolenie. Nie ma wkładów dobrych i złych z założenia. Są tylko wkłady źle dobrane do potrzeb.

Zdecydowana większość klientów planujących zakup kominka - wkładu staje przed wieloma poważnymi wyborami z tym zakupem związanymi. Trzeba przecież dobrać rodzaj obudowy, jej wielkość i rodzaj użytych do jej wykonania materiałów. Jednak problem najczęściej pojawia się znacznie szybciej. Zanim bowiem dojdziemy do etapu wyboru fasonu obudowy, trzeba będzie zdecydować się na odpowiedni wkład kominkowy.

Rodzaj wkładu

Pierwszym i podstawowym kryterium jest czas palenia po jednorazowym dołożeniu drewna.

Rozróżniamy 3 grupy urządzeń:

  • dekoracyjne, w których wymagany czas palenia nie jest określony – to kategoria A
  • urządzenia, które utrzymują żar przez okres krótszy niż 10 godz. – kategoria B
  • urządzenia, które utrzymują żar minimum 10 godzin – kategoria C

Jeżeli nasz kominek ma być rozpalany okazjonalnie, warto wybrać model, który przede wszystkim będzie nam odpowiadał pod względem wizualnym. Może być on zaklasyfikowany do kategorii A lub B. Kominek, którego zadaniem będzie ogrzewanie domu powinien mieć kategorię C. Pozostałe parametry, które warto wziąć pod uwagę, wybierając kominek to:

  • sprawność wkładu lub kasety – powinna wynosić min. 70%. Sprawność kominka zależy m.in. od cyrkulacji powietrza wokół wkładu;
  • temperatura spalin – nie powinna przekraczać 400°C;
  • średnie zużycie drewna w czasie palenia – przy mocy nominalnej 7 kW powinno wynosić 2,5 kg/godz.;
  • moc kominka – powinna być podana przez producenta jako moc nominalna (jest to średnia moc mierzona podczas 3 godzinnego testu). Moc maksymalna podawana przez niektórych producentów może być nawet 2 razy wyższa, gdyż jest mierzona w czasie 15 wybranych minut.;
  • jeżeli kominek będzie podstawowym źródłem ogrzewania, jego moc powinna wynosić 60-150 W/m2. Te parametry warto wziąć pod uwagę, decydując się na kominek. Od nich zależy oszczędność paliwa i osiągana moc grzewcza.

Wkład tradycyjny czy z płaszczem wodnym?

Aby rzetelnie i prawidłowo doradzić jaki wkład zastosować w "wymarzonym domku" najpierw trzeba poznać, nawet, upodobania i styl życia domowników.

Od jakiegoś czasu firmy kominkowe w Polsce zarzucane są pytaniami o kominkowe wkłady wodne. To samo dzieje się na targowych imprezach.
Wydaje się, że potencjalni nabywcy kominków dopatrują się w tym rozwiązaniu swoistego "czarnego konia" i cudownej recepty na każdy problem. Reklamowe ulotki firm oferujących wodne rozwiązania pełne są zachęcających parametrów. Gdyby wyłącznie na tych materiałach polegać, to szkoda tracić czasu na lekturę tego tekstu, tylko trzeba biec i kupować! Tym bardziej, że bogactwo oferty firm produkujących lub importujących tego typu wkłady i piece jest imponujące! Jak jest faktycznie?

Kominek powietrzny czy z płaszczem wodnym?

Rodowód kominka "wodnego" nie jest czymś zupełnie nowym – niemal każdy polski dom wiejski posiadał kuchnię "z podkową", grzejącą wodę użytkową lub nawet zaopatrującą w ciepło jeden lub dwa grzejniki. Wymagania grzewcze i aspiracje estetyczne od tych czasów wzrosły jednak znacznie.
Tak się jednak składa, że mimo powszechnych narzekań, wzrosły też możliwości finansowe społeczeństwa. A więc, nie ciemna i siermiężna kuchnia, ale przeszklony salon ma być miejscem, z którego ciepło ma teraz się rozchodzić. I już nie tylko po jednym, ale po wielu pokojach.

W ten sposób musimy zauważyć problem nr 1 rozwiązania wodnego. Właśnie salon musi być miejscem usytuowania, bądź co bądź, kotłowni. Wybierane rozwiązanie powinno więc estetycznie pasować do poziomu wykończenia domu i pozycji jego posiadacza. Przykro mi bardzo, ale wiele proponowanych rozwiązań wkładów kominkowych "na wodę" nie sięga estetycznie XXI wieku. Mało jest rozwiązań, które dają projektantowi możliwość wyboru mocy i kształtu paleniska oraz sposobu wykończenia fasady.

Problem nr 2 to dobór obietnic grzewczych do możliwości paliwowych domowników. Czy wielu potencjalnych nabywców wkładów wodnych reklamowanych jako 20, 30 i więcej – kilowatowe wyobraża sobie, że realne kilowaty to nic innego, jak kilogramy, tony drewna przerzucane przez czyściutkie pokoje? Czy wiedzą oni, że o drewnie jako materiale opałowym do kominka można mówić dopiero po półtorarocznym, a nawet dwuletnim sezonowaniu? Jeżeli takiego drewna, w ilości będącej wielokrotnością energii (1 kg = ok. 4 kWh), na cały sezon grzewczy nie mamy, to cała nasza inwestycja zda się psu na budę. Powstaje też pytanie: kto ma być palaczem – ktoś musi przerzucać te metry sześcienne - tony opałowego drewna, czyścić palenisko, wynosić popiół... W przypadku inwestowania w kotłownię w salonie trzeba o tym pomyśleć zdecydowanie poważniej niż w przypadku dogrzewającego tylko kominka.

Problem nr 3 to powód, dla którego chcemy zbudować kominek "wodny". Jeżeli chcemy dzięki takiemu rozwiązaniu "oszczędzać" wydatki na opał, to pogodzić się musimy ze stosunkowo dużymi kosztami naszej oszczędnościowej inwestycji. Każde rozwiązanie wodnego wkładu kominkowego kosztuje znacznie drożej niż jego zwykły "powietrzny" odpowiednik. Często są to różnice przekraczające cenę zwykłego paleniska! No dobrze, ale jeżeli chcemy ogrzewać kominkiem tradycyjnym więcej niż jedno pomieszczenie, to nawet przy tym tańszym wkładzie doliczyć należy koszt wykonania systemu ogrzewania nawiewowego, zwanego dgp. "Dgp" to zwykle koszt 2 – 4 tysięcy złotych, a nawet więcej.

Problem nr 4 Wiadomo powszechnie, że powietrzne ogrzewanie nawiewowe oznacza wzmożony ruch powietrza w całym domu. A powietrze niesie ze sobą m.in. kurz i pyłki. Oczywiście są różnego rodzaju możliwości filtracyjne i uzdatniające, ale czy w przypadku użycia złej turbiny mogą one być skuteczne bez rażącego obniżenia wydajności – jest to wątpliwe. Tak więc, gdy wśród domowników mamy osoby alergiczne wrażliwe np. na roztocza, a mimo wszystko mamy chęć na kominek ogrzewający dom, to ukłon w stronę wodnego rozwiązania. Chociaż nie do końca, bo kominek z wkładem wodnym, wbrew pozorom, też ogrzewa powietrze ( przynajmniej w pokoju, w którym stoi ), które niesie ze sobą kurz i pyłki.

Problem nr 5 Rozwiązanie wodne kominka pozwala na lepsze wykorzystanie wyzwolonej z drewna energii. Trzeba jednak brać poprawkę na obietnice uzyskania 200% więcej ciepła z malutkiego wkładu tylko dlatego, że nosi on dopisek "wodny"! Czy tę przewagę wykorzystamy, zależy od tego, co potrafimy uczynić z nadwyżką energii, która pojawi się w postaci gorącej wody. Ciepłej wody użytkowej potrzebujemy każdego dnia – ciepłych grzejników tylko kilka miesięcy w roku. Jeżeli damy tej ciepłej wodzie zajęcie w postaci dostatecznej ilości grzejników oraz pojemnego zbiornika wody użytkowej, mamy zysk. Jeżeli tego nie zrobimy, to jedno z zabezpieczeń wydali nasze kosztowne ciepło bezpowrotnie. Może w danej chwili mamy nadwyżkę ciepła, ale już wkrótce będzie nam go brakowało – stąd godne rozważenia są wszelkie sposoby akumulacji ciepła.

Problem nr 6 To nie wszystko! Zmienność polskiego klimatu sprawia, że od właściwej i szybkiej reakcji systemu (sterowanie, automatyka) zależeć będzie, czy nasza inwestycja zwróci się szybko, czy też jej amortyzacja potrwa dziesiątki lat. Sterowanie i automatyka potrzebują prądu do funkcjonowania. Natychmiastowe wyłączenie nie wchodzi tutaj w grę, więc należy zabezpieczyć się w prosty i pewny sposób na wypadek braku energii elektrycznej. W żadnym wypadku nie należy liczyć, że "jakoś to będzie". Nie będzie, za to będziecie bardzo szybko wyrzucać płonące szczapy drewna z wkładu wodnego. A co w przypadku jeśli prądu nie będzie np. tydzień czasu. A jeśli nie będzie prądu i wody?

Problem nr 7 Jeżeli powietrzny przewód systemu dgp zamiast przekroju 125 ma tylko 100 mm, to sprawność całego układu ogrzewania spadnie o parę procent. Jeśli jednak tylko jeden zawór w układzie wodnym będzie uszkodzony, to cały układ grzewczy stanie. Stąd moja rada: w przypadku instalowania wodnego wkładu kominkowego nie można oszczędzać na jakości materiałów lub na wiedzy instalatora. Jedno i drugie ma być rzetelne.

Problem nr 8 Pamiętać należy, że polskie prawo budowlane wyraźnie zabrania budowania systemu ogrzewania wodnego opalanego drewnem w obiegu zamkniętym. Ten ostatni jest już niemal standardem w nowoczesnych rozwiązaniach grzewczych, więc należy oba układy (jeżeli takie mamy) umiejętnie połączyć.

Problem nr 9 Wynika wtedy kolejny problem: sprawa zgodności budowanej przez nas instalacji z kominkiem wodnym z warunkami gwarancyjnymi dostawców kotłów gazowych czy olejowych. Jeżeli przewidujemy, że nasza instalacja grzewcza ma opierać się na takim romansie (kocioł gaz/ olej + kominek wodny), to nasz wybór powinien ograniczyć się do rozwiązań akceptowanych przez dostawców kotłów. Jeżeli układ centralnego ogrzewania zasilany będzie tylko z kominka, to życie będzie prostsze i tańsze. Budujemy układ otwarty i z żadnym potentatem kotłowym nie musimy się układać. Nawiasem – częste są sygnały o oporze dostawców kotłów c.o. wobec kominka wodnego. Opór ten jednak szybko znika, gdy ta sama firma zaczyna również sprzedawać kominkowe wkłady! Powiem więcej, są całkiem znani producenci kotłów c.o., którzy również wodne wkłady kominkowe oferują!

Problem nr 10 O ile kominek tradycyjny z wkładem jest dość tolerancyjny na różne drobne błędy i groźny dla otoczenia może być w zasadzie tylko przy wyjątkowej beztrosce budowniczego lub użytkownika, o tyle kominek z wkładem wodnym wymaga większej wiedzy od wykonawcy, a także wyższej kultury użytkowania. Wynika z tego wszystkiego, że uniwersalnej recepty nie ma, a do znalezienia optymalnego rozwiązania grzewczego potrzebny będzie uczciwy partner, sprzedawca i wykonawca-instalator, który jednak powinien zostać przez potencjalnego inwestora poinformowany o wielu "intymnych" szczegółach. Od tej wzajemnej uczciwości zależy zadowolenie z dokonanego zakupu.

Wkład z korpusem żeliwnym czy może stalowym?

Dla nie zaznajomionego z zagadnieniem klienta problem może wydać się poważny, a "cicha wojna" prowadzona w branży kominkowej pomiędzy zwolennikami jednego i drugiego rozwiązania tylko pogłębia rozterki, ponieważ z obu stron słyszymy dosyć racjonalne i przekonywujące argumenty.

Podstawowa różnica pomiędzy wkładami stalowymi a żeliwnymi to oczywiście rodzaj użytego w produkcji materiału.
Z tego też powodu zdecydowana większość wkładów żeliwnych nadaje się przede wszystkim do obudów cięższych, wykonanych najczęściej z kamienia, mających przysadzisty, rustykalny wygląd. Nie bez znaczenia będzie też sposób otwierania drzwiczek, kształt szyby oraz wielkość widocznej w obudowie fasady. Jest to o tyle ważne, że w przypadku wkładów monolitycznych, ilość widocznego odlewu jest bardzo duża, ale przy odrobinie wyobraźni może doskonale wkomponować się w odpowiednio dobraną obudowę kominkową.
Amatorów kunsztownych dodatków zadowoli fakt, że wkłady żeliwne mogą posiadać specyficznie przyozdobione tylne płyty, ograniczniki polan lub przednie fasady. Zdarzają się herby, godła czy znaki firmowe odróżniające dany wyrób od konkurencji, lub inne, mniej ambitne, lecz również urokliwe obrazy natury (słońce, liście czy też zwierzęta). Jest w czym wybierać i jeśli komuś bardzo zależy na takich szczegółach, będzie miał okazję dobrać odpowiedni egzemplarz dla siebie.
Wkłady stalowe natomiast to kwintesencja obudów nowoczesnych, lżejszych, gdzie wkład powinien być jak najmniej widoczny w zabudowie, a najważniejszym jego zadaniem jest ukazanie obserwatorowi jak największej wizji ognia. Wkłady te posiadają dobrze zamaskowane ramki wokół drzwiczek, które mimo, że widoczne, nie odznaczają się w obudowie na tyle, żeby odciągać wzrok od ognia.
Paleniska tego typu posiadają najczęściej znacznie większą szybę kominkową, której wielkość jesteśmy w stanie odpowiednio dobrać. Spotykamy najczęściej trzy wysokości drzwiczek – 45, 51 oraz 57cm i oprócz względów typowo wizualnych łatwiej dopasować taki wkład np. pod odbudowę wykonaną z kafli. Daje nam to także możliwość  wyboru odpowiedniego modelu, biorąc pod uwagę wielkość pomieszczenia i miejsce, w którym ma stanąć nasz przyszły kominek.

Piece z korpusami stalowymi, ze względu na specyficzną konstrukcje paleniska, są zdecydowanie bardziej wygodne w obsłudze. Wiąże się to głównie z wielkością samej komory spalania, której szerokość, w podobnych modelach, jest mniej więcej taka sama jak w żeliwnych, jednak fasada i nadstan jest znacznie wyższy. Nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę wkłady o tych samych wielkościach drzwiczek, to od razu napotykamy w piecach żeliwnych na problem zbyt nisko osadzonego deflektora, który przeszkadza, jeśli chcemy postawić polana pionowo. Wkłady stalowe deflektor mają zainstalowany znacznie wyżej, dzięki czemu bez przeszkód jesteśmy w stanie odpowiednio dołożyć do kominka, stawiając drzewo w pionie. Jest to szczególnie pomocne w przypadku posiadania dużych wielkościowo polan oraz wtedy, gdy drzewa trzeba dołożyć nieco więcej, ponieważ nie posiada odpowiedniej wilgotności (jest zbyt mokre).
Jeśli spojrzeć na całokształt rozwiązań, to jasno widać, że producenci wkładów z korpusami stalowymi oferują znacznie nowocześniejsze rozwiązania techniczne. Jednak, znając nasze rodzime realia, najczęściej głównym czynnikiem decydującym o zakupie jest cena. Dobrej jakości wkład żeliwny jesteśmy w stanie kupić za około 4000 - 4500 zł, natomiast za dobrej jakości wkład stalowy musimy  zapłacić nie mniej niż 4500 zł. Oczywiście możemy zdecydować się na tańsze rozwiązania, ale czy kupując wkład za 900 zł nie mamy nieco obaw z instalowaniem go w porządnej i kosztownej obudowie kominkowej?

Wkład z szybą podnoszoną do góry czy otwieraną na bok?

Gorąco polecam wkład z szybą podnoszoną do góry, ale taki wkład jest droższy wówczas o 1000 do 2500 zł. Wkład z szybą podnoszoną do góry to 2 w 1 – może spełniać rolę kominka zamkniętego jak i otwartego. Z wkładu z szybą podnoszoną do góry nie dymi się przy podnoszeniu drzwiczek. Z wkładu z drzwiczkami otwieranymi na bok zawsze.

Wkład tani, droższy czy jeszcze droższy?

Dokonując wyboru wkładu lub kasety kominkowej trzeba również wziąć pod uwagę przede wszystkim koszty eksploatacji; nie należy kierować się niską ceną urządzenia. Obecnie na rynku polskim oferowane są bardzo często wkłady kominkowe produkowane według starych technologii, z niskiej jakości materiałów, a co najważniejsze o bardzo słabych parametrach technicznych.
Dlatego należy przede wszystkim wziąć pod uwagę koszty eksploatacji, wynikające z parametrów urządzenia, komfort i bezpieczeństwo użytkowania, zastosowane rozwiązania techniczne gwarantujące długowieczność urządzenia oraz warunki gwarancji.

Co to znaczy tanio?

Rynek tanich produktów branży kominkowej w Polsce to z pewnością potencjalnie duży rynek. Minimalna płaca w bogatszych krajach europejskich przekracza 1000 Euro. W Irlandii czy Holandii zbliża się do 1500 Euro. W Polsce płaca minimalna wynosi około 250 Euro, co oznacza, że jest 6 razy mniejsza niż w Irlandii i ponad 5 razy mniejsza od minimalnej płacy holenderskiej. Tak więc Holender może za miesięczną pensję kupić wkład kominkowy, na który Polak pracować musi niemal pół roku. To, co dla Niemca czy Holendra jest tanie i dostępne, dla Polaka jest drogie i wymagające wielu wyrzeczeń.
Widać to wyraźnie w liczbie używanych samochodów sprowadzanych do Polski. Jedynie kupując pojazd z drugiej ręki Polacy są w stanie uchwycić odpowiednie relacje płacy do ceny zakupu. W branży kominkowej rynek używanych wkładów, pieców czy kominków – o ile istnieje – jest z całą pewnością marginalny. Jedyną więc drogą, aby zarobione w kraju pieniądze miały korzystną siłę nabywczą, jest poszukanie... taniego wkładu. Jak taniego? Za tani wkład należy w zasadzie uznać taki, którego cena nie przekracza średniej płacy, a ta wynosi aktualnie około 3500 złotych.
Powiecie Państwo, że przecież i za 800 złotych można znaleźć wkład kominkowy. Pewnie, że można, i dla części potencjalnych nabywców jest to jedyna droga. Powiecie Państwo, że nie wszyscy otrzymują statystyczne płace. Powiecie też, że są tacy, co zarabiają znacznie więcej. To jest tylko statystyka, a mi chodzi tylko o pewne spojrzenie na problem, dlatego musimy jakieś założenia przyjąć.

Jak się robi tani wkład?

Recepta na tani wkład kominkowy jest prosta. Najlepiej, aby wkład był maksymalnie lekki. Lekki będzie wkład mały, jak najmniejszy, jak najpłytszy. Lekki będzie wkład o cienkich ściankach. Każdy kilogram surowca, żeliwa, stali czy szamotu to przecież pieniądze. Szkło witroceramiczne jest drogie, więc zmniejszenie powierzchni oszklonej wyjdzie na dobre cenie wkładu.
Szyba witroceramiczna o grubości 3 mm zamiast 4 mm to różnica nie do wychwycenia dla potencjalnego nabywcy, a dla producenta jest to oszczędność finansowa trudna do pogardzenia. Jeśli jeszcze wymiary wkładu pozwolą w pełni, bez odpadów, wykorzystać tafle szkła, to będą kolejne oszczędności. Wysoki czopuch wkładu, chociaż bardzo korzystny, jeśli chodzi o parametry palenia, to też element, na którym co nieco oszczędzić można. Proces spalania przeniesie się wtedy częściowo do króćca odprowadzającego spaliny, ale to już nie problem i nie koszt producenta wkładu. Oszczędzić też można wykorzystując albo istniejące już formy (w przypadku odlewów żeliwnych), albo naśladując istniejące już rozwiązania (w przypadku wkładów stalowych). Dlatego często tanie produkty wyglądają dokładnie tak, jak wyroby wiodących na rynku firm sprzed lat pięciu, dziesięciu, piętnastu... Można też oszczędzać na kosztach produkcji, zamawiając wkłady w miejscu, gdzie siła robocza jest tania jak barszcz, piwo czy ryż. Stąd wiele produktów wykonywanych jest w Azji lub co najmniej na Słowacji czy w Czechach, a tylko markowanych przez polskie firmy. Nie ma w tym nic złego, tak robią wszyscy na świecie.
Udzielając gwarancji na nasze produkty tylko tyle, ile przewidują przepisy konsumenckie, ale ani odrobiny więcej, drobnym drukiem wypisując długą listę zastrzeżeń gwarancyjnych, ograniczymy do minimum ilość uznanych reklamacji i zminimalizujemy koszty. Jeżeli uda nam się parę oszczędnościowych pomysłów wprowadzić w życie, jesteśmy na dobrej drodze, by dostarczyć na rynek tani produkt. Może nawet osiągniemy sukces.

Firmy wyróżnione odznaczeniem Cylex Silver